cze 4, 2019
Dla mnie istnieje ( tak ! istnieje!) w tej właśnie kolejności . Artysta dopiero na trzecim miejscu. A artystą był. Tworzył i żył jak artysta. W czasach naszej młodości wielu było takich , którzy żyli jak artyści . Wstawali późno , byli raczej niepunktualni, pili i palili . Tylko nic nie tworzyli . Wojtek pisał . Nie mam pojęcia kiedy .Tak jak nigdy nie udało mi się odkryć kiedy czytał . Nigdy nie widziałem go z książką . A łykaliśmy wtedy książki zachłannie . Od Umberto Eco do Faulknera . On wszystko miał wyczytane. Może jego doba miała 28 godzin. Przez normalne 24 godziny żył .A przez pozostałe cztery czytał i pisał . A żył pełnią życia . Jego przygody życiowe wystarczyły by na kilka żyć . Wtedy jeszcze nie było gier komputerowych w których można mieć kilka żyć . Wojtek realizował to w realu. Żył , pisał , występował , momentami studiował i jeszcze był Goprowcem . Łączyło nas poczucie humoru i podobne spoglądanie na świat. Był bardzo dowcipny. I wesoły . I panował nad nami . Nami – ludźmi którzy go otaczali . Zawsze wokół niego było sporo ludzi . Różnych. Obok profesorów uniwersytetu pojawiali się spawacze i oczywiście goprowcy . Był , jak to się często określa , guru . Sami kpiliśmy z tego określenia mówiąc „ guru co ma nerwy ze sznurów” .Faktem jest ,że nami rządził . I robił to w taki sposób ,że rzadko ktoś z nas się orientował . Odbywały się niezliczone imprezy . Czasem podczas nich śpiewaliśmy swoje nowe piosenki , dyskutowaliśmy i przede wszystkim żartowaliśmy . W czasie jednej z takich balang we Wrocławiu w mieszkaniu naszych wspólnych przyjaciół Gosów usłyszałem pierwszy raz „ Majstra Biedę „. Wszystkich nas zatkało . Był z nami chyba również Jacek Kleyff i jego zatkało też. Słuchaliśmy wtedy sporo muzyki . Rockowej . Wojtek nie uprawiał piosenki , tak zwanej , poetyckiej . On zresztą nie był w żadnym nurcie . On sam tworzył swój nurt . Kiedy pierwszy raz usłyszałem Bukowinę z gitarzystą elektrycznym Ryśkiem Styłą zdziwiłem się . Wojtek powiedział ,że zawsze chciał grać rocka . Kiedyś nawet przetłumaczył piosenkę „ Rolling Stonsów „ „Take me to the station ..” i parę razy ją zaśpiewał.
Nie pasował do wizerunku poety- chudziny w wyciągniętym swetrze z żółtymi od papierosów palcami i bezdennie smutnymi oczami. Był postawnym, uśmiechniętym mężczyzną który podobał się kobietom . A był poetą . Kiedy napisał:
„ W mieście jak ryby tramwaje
a niebo jak żuraw
schyla się nocą i świtem powstaje
nad rybną studnią bez dna „
spytałem: „ O co ci chodzi ? Co to za ryby ? „ Odpowiedział jakimś żartem .Dużo później stałem kiedyś wieczorem u kogoś na balkonie i miałem pod sobą tramwaje . Pomyślałem: „ wyglądają jak ryby w wannie „ I wtedy przypomniałem sobie tę piosenkę . „ O skurczybyk ! „ krzyknąłem na głos .
Bukowina powstała przypadkiem . W Szklarskiej Porębie odbywała się ( odbywa się do dziś ) Studencka Giełda Piosenki Turystycznej . W bazie namiotowej studenckiej „ Pod Ponurą Małpą „ . Tam w latach siedemdziesiątych pojawiła się grupa młodzieży z Buska Zdrój . Rozbili swoje namioty i chodzili po górach . Wieczorami śpiewali przy ognisku . I zbliżył się termin Giełdy. Kierownicy bazy poinformowali młodzież z Buska ,że będą musieli opuścić bazę , bo jest cała zarezerwowana dla uczestników Giełdy . I wtedy ktoś z tego kierownictwa wpadł na pomysł w jaki sposób mogą zostać . „ Przecież wy znacie wiele różnych piosenek . Zgłoście się do uczestnictwa w Giełdzie i nie tylko będziecie mogli zostać , ale dostaniecie jeszcze bloczki na jedzenie „ I zostali . I pojawiła się „Wolna Grupa Bukowina „ . Później kpiliśmy z tej nazwy . Kiedy długo montowali się na scenie . Mówiliśmy : „ to jest Wolna a nie Szybka grupa „ W istocie nazwa odnosiła się do tego ,że skład zespołu bywał różny . Stąd „ Wolna” od wolności . Zawsze był Wojtek, prawie zawsze Grażyna Kulawik zwana Zającem a dalej …. kto chciał i mógł . Od Wojtka Jarocińskiego przez Wacka Juszczyszyna do Adama Ziemianina i Michała Lorenca . A nawet ja . Brałem udział w nagraniu w studenckim radiu NOWINKI w nagraniu ballady o „Cześku Piekarzu” . Jeździłem parę lat z Bukowiną po Polsce . „Okazjami” przede wszystkim. „ Okazja” to był swoisty autostop . Wojtek znany był z niechęci do klasycznych metod podróżowania . Zamiast PKS- u „okazje „ , zamiast kupowania biletów na pociąg „korumpaż” ( nie wiem jak to się pisze . Nigdy tego słowa nie napisałem). „ Okazja „ to było zatrzymywanie samochodu na szosie na rogatkach i za „ co łaska” podróżowanie do celu . „ Korumpaż” to było niekupowanie biletu w kasie na pociąg tylko płacenie konduktorowi . Żeby nie było wątpliwości bez wypisywania biletu . Wszystko załatwiał Wojtek . Był mistrzem nawiązywania kontaktu . Z każdym . Kiedy pierwszy raz Bukowina pojawiła się na FAMIE ( Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej ) Wojtek jechał ze mną . FAMA w naszym środowisku była uważana za szczyt festiwalowego życia studentów . Reżyserami koncertów byli zawodowcy . Nawet Olga Lipińska . I na tym festiwalu mamy obaj się zjawić s . Ja byłem już rok wcześniej , Wojtek po raz pierwszy . W pociągu prosi mnie : „ słuchaj ty mi nie zniknij jak już tam dojedziemy , bo ja tam nikogo nie znam „ . Przyjechaliśmy. „Poczekaj tu „ mówię „ pójdę do recepcji po bloczki na jedzenie i dowiem się gdzie mamy mieszkać „ . Poszedłem . Nie było mnie z pół godziny . Kiedy wróciłem Wojtek już był otoczony wianuszkiem ludzi . Wszystkich znał . Ja nie znałem połowy . I tak było w każdym mieście . Wszystkich znał ,umiał porozumieć się z każdym . Będąc cały czas sobą . Nigdy później nie spotkałem nikogo takiego . Kiedy jeździłem z Bukowiną po Polsce natykaliśmy się na różne sytuacje . Wojtek zawsze był górą . Nawiasem mówiąc kiedyś go spytałem o co chodzi z tą Bukowiną . Jesteście z Buska a Bukowina kojarzy mi się z Tatrami . Wyjaśnił . Nie chodzi o Bukowinę Tatrzańską . Chodzi o las Bukowy traktowany jako oaza szczęścia . Czasem rozmawialiśmy poważnie . Żeby zaraz odreagować śmiechem . Podczas naszego występu prowadziłem coś w rodzaju konferansjerki oraz śpiewałem parę swoich piosenek. Też raczej poważnych . W stylu walczących o lepszy świat . I żeby odreagować robiliśmy blok występu Zakładowego Kabaretu Truteń . Kpiliśmy z zakładowych kabaretów , które raczej gloryfikowały niż krytykowały rzeczywistość zakładową posługując się estetyką ,pardon, disco polo .
Jeśli artysta to człowiek niezależny , niepodlegający wpływom i niepoddający się modzie to Wojtek był artystą ze wszech miar. Dowodem jest to ,że jego piosenki żyją do tej pory a Bukowina nadal występuje . I dowodem to wydawnictwo . Tym którzy te piosenki znają życzę by kolejny raz udało im się posłuchać ich tak jakby ich słuchali po raz pierwszy . Przyjaciołom z Bukowiny życzę by nadal występowali . A tym którzy te piosenki usłyszą po raz pierwszy zazdroszczę .
Krzysztof Piasecki
gru 13, 2018
Co ja mówię. Już się zestarzałem. Poniżej dowody.
Są dorośli ludzie , powtarzam dorośli , którzy nie wiedzą co to repasacja pończoch i myślą ,że saturator to sprzęt medyczny . Obce im jest nabijanie długopisów i wkręcanie zaworków w zapalniczki jednorazowe. Każdego kto nie ma Facebooka uważają za martwego w najlepszym razie lub komunistę w najgorszym .
Kiedy czytam komentarze na swój temat w internecie nawet mnie nie dziwi ,co o mnie piszą . Tylko jak . Ktury , obżydliwy rzyd ,rzenada itp. Na początku myślałem naprawdę ,że tak piszą specjalnie , żeby mnie bardziej dotknąć nie wiedząc ,że w ten sposób mnie dotknąć nie mogą , bo ja nie rozumiem tego kiedy to czytam .Aż się zorientowałem, że oni tak piszą , bo tak piszą .
Wszystko to nic . Wytrzymam i polski rap choć bez przyjemności i to ,że młodzi pierwsi rękę wyciągają na powitanie w kierunku starszych i to że nawet w kinie nie są w stanie oderwać oczu od smartfona .
Jedno mnie dobiło . Może tytułem wstępu złożę oświadczenie : nie jestem abstynentem . A jako człowiek młody , może w to trudno uwierzyć , ale kiedyś taki byłem , abstynentem nie byłem w najmniejszym stopniu . Raz w życiu na początku mojej drogi zawodowej wystąpiłem na scenie po wpływem i to w wyniku pomyłki , potem już nigdy nie .
Oczywiście sporo moich kolegów występowało pod wpływem . Czasem było widać ,czasem nie . W każdym jednak przypadku podstawowym zadaniem artysty było ukrycie stanu w jakim się znajduje . Czasem się udawało , czasem nie . Wysiłek włożony w to by zamazać fakt stanu w jakim się artysta znajduje był niejednokrotnie tak duży ,że już nie starczało sił na manifestację jego scenicznego talentu . Tak było. I do tego przywykłem .I to przyjąłem za normę . Ale świat mnie wyprzedził . Czytam bowiem ,że powstaje program telewizyjny w którym wykonawcy mają pić alkohol – jak rozumiem na wizji – i potem coś opowiadać .Stacja nazywa się Comedy Central czyli program ma być rozrywkowy . A program z angielska „Drunk History” Pierwszy taki program już powstał . Oglądnę go.
Na wszelki wypadek wcześniej się napiję . Bo tylko pijany zrozumie pijanego .
wrz 30, 2018
Za komuny cenzury oficjalnie nie było . Był Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk . Każdy tekst trzeba było tam zanosić a jeśli miał być wykonywany publicznie robiło się pokaz dla cenzora ,bo przecież czasem gest może być ważniejszy niż słowo . Kiedy debiutowałem z kolegą założyliśmy duet o nazwie specjalnie pretensjonalnej Brylantowe Spinki . Dostaliśmy zgodę cenzury na występ na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie . Byliśmy z Wrocławia. Dostaliśmy Grand Prix tego festiwalu pierwszy raz w jego historii . Wykonywaliśmy pieśń częściowo improwizowaną z tekstem dość satyrycznym. Jedną z osób ,która widziała nas będąc członkiem jury była Olga Lipińska . Wkrótce potem reżyserowała we Wrocławiu koncert z okazji którejś rocznicy Gazety Robotniczej organu Komitetu Wojewódzkiego PZPR . Zaprosiła nas do tego koncertu . Nikt o cenzurę nas nie pytał , bo wiadomo było ,że przecież dostaliśmy w Krakowie Grand Prix to musieliśmy mieć tekst ocenzurowany . Na widowni cała wierchuszka dolnośląskiego PZPR . Kiedy zaśpiewaliśmy „ dawniej w Turoszowie i okolicach nie było mieszkań dla biedoty a dziś …nie ma biedoty i problem mieszkaniowy został rozwiązany , dawniej w Turoszowie i okolicach nie mieliśmy ruchu turystycznego a dziś mamy …wtorek „ Podobno pierwszy sekretarz PZPR skrzywił się .To wystarczyło . Zaczęto szukać ocenzurowanego tekstu , którego nie było . Dostaliśmy zakaz występów w województwie wrocławskim czyli naszym. Na samym starcie ! Następnego dnia mieliśmy występować w telewizji Wrocław na żywo . Program był zatytułowany „ Brylantowe Spinki „ I odbył się .Bez nas .
Jan Pietrzak , który był szefem literackim Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu ( też nas widział w Krakowie ) stanął na głowie byśmy w tym festiwali wzięli udział w koncercie debiutów . Powiedział nam ,że nie będzie nas z powodów cenzuralnych w telewizji , ale wywalczył byśmy w ogóle w tym koncercie byli . Wówczas nie było bezpośredniej transmisji w TV . Była z opóźnieniem . Żeby można było zmontować . Niestety ( ale nie dla nas) pierwszy raz miano pokazać na wizji jak jurorzy głosują . I klops . Dostaliśmy mnóstwo punktów i znaleźliśmy się na tablicy w pierwszej piątce . I do końca koncertu z niej nie spadliśmy. Ale przecież nas w tym koncercie nie było ! Więc musieli wyciąć wszystkie obrazy tablicy wyników , bo na niej widniały Brylantowe Spinki , które nie występowały ! Nie mogli wyciąć tylko finału . I na finał pokazali się wszyscy wykonawcy a my w pierwszym rzędzie ! Pewnie nikt na to nie zwrócił uwagi ,że z przodu stoi dwóch facetów , którzy w koncercie nie brali udziału , ale dla nas była to frajda .
Po jakimś czasie nas odwieszono , ale cenzura była już na nas uczulona . Cenzorzy byli różni . Pani we Wrocławiu potrafiła powiedzieć po przeczytaniu tekstu „ ja to rozumiem tak – tu podawała swoją interpretację – jeśli pan mi potrafi podać inną interpretację mającą sens ja to puszczę „. Podobnie było w Krakowie . Można było z nimi dyskutować .
Jeśli gdzieś w Polsce jakiś tekst został zatrzymany rozsyłano informację o tym po całym kraju z zaleceniem by tego tekstu Broń Boże nigdzie nie dopuszczać do publikacji . W naszym kabarecie mój przyjaciel Stanisław mówił tekst mniej więcej taki „ żyjemy w epoce satyryzmu a wkrótce będziemy żyli w epoce komizmu „ była to oczywiście aluzja to komunizmu . I pani w Krakowie nam to puściła . Do momentu kiedy inny kabaret nie splagiatował nas mówiąc ten tekst w Koszalinie . I wykreślono to nam i im .
A na przykład w Białymstoku w pierwszym rzędzie siedział cenzor z egzemplarzem na kolanach i sprawdzał czy mówimy dokładnie tak jak było napisane . Nie mówiliśmy . Zerwał naszą trasę .
W Koszalinie był przegląd kabaretów . Jeden z kabaretów miał wierszyk kończący każdą zwrotkę słowami „ Huta Bieruta” . Miał się odbyć koncert laureatów . Byłem jego reżyserem ( to mocno przerysowane określenie). Wezwał mnie cenzor i powiedział ,że nie może paść słowo „Bierut” , ale on wymyślił ,że mogą mówić Huta Boruta . „ Wie pan „ – ja do niego oni są laureatami i część publiczności mogła słyszeć ten wierszyk zakończony słowami Huta Bieruta .Może reagować . Co wtedy ?” „Od publiczności jest milicja „ odparł . Jest występ tego kabaretu . Po zakończeniu pierwszej zwrotki słowami „ huta Boruta” na widowni poruszenie . Po drugiej zwrotce część publiczności krzyczy huta Bieruta . Po czwartej zwrotce cały amfiteatr ryczy „ Huta Bieruta „ Patrzę na cenzora siedzącego w pierwszym rzędzie . Pokazuje mi uniesionego do góry kciuka . Udało nam się ! Tak też bywało .
Kiedyś miałem spotkanie z najwyższym urzędnikiem studenckim we Wrocławiu . To był przewodniczący rady okręgowej SZSP . Taki działacz studencki był równocześnie członkiem komitetu wojewódzkiego PZPR . Zaczął tak : „ polecono mi przeprowadzić z tobą rozmowę . Ty tak śpiewasz te piosenki , to co ci właściwie chodzi ? „ „chcę ludzi pobudzić do myślenia „ „ a …do myślenia powiadasz . A o czym oni mają myśleć ? „ „ To już ich prywatna sprawa „ odpowiedziałem . Na co działacz „ widzisz do tego właśnie nie możemy dopuścić . Nie , wiesz , satyra jest potrzebna . Ale konstruktywna . Wczoraj powiedziałeś na występie ,że tu u nas jest brudno . „ Na to ja : „ a było brudno ? „ I on : „ no było , ale trzeba dodać ,że wczoraj było czysto , ile nas kosztowało żeby w ogóle to miejsce było …a nie tak jak kiedyś …
Dlaczego ja to opowiadam dziś ? Czy ja wiem ?
kwi 6, 2014
Chyba pan Tadeusz Konwicki powiedział ,że teraz łatwiej książkę napisać niż przeczytać . Zasugerowany tą myślą postanowiłem zabrać się do pisania . Skontaktowałem się z pewnym wydawnictwem i powołałem na Tadeusza Konwickiego . Dostałem odpowiedź .” Teraz łatwiej książkę napisać niż sprzedać” . Kluczem do dobrych wyników sprzedaży , pomyślałem, może być tytuł. Powinien przyciągać uwagę . Najlepiej jakby wiązał się z seksem , władzą lub w ostateczności pieniędzmi . I dlatego nie napisałem książki . Przez Jana Pietrzaka .
Było to tak : wraz z kabaretem „ Pod Egidą „ odbywaliśmy turnee po RFN . Krysia Sienkiewicz , Krzysztof Paszek , Kaziu Kaczor , Jan Pietrzak i ja . Pierwszej nocy spałem w pokoju z Krzyśkiem Paszkiem . To uroczy , ciepły facet . Palący i chrapiący jak się okazało . Nie zmrużyłem oka . Następnego dnia pytam Kazia Kaczora : – Kaziu , palisz papierosy ? . „ Ależ skąd !” „A chrapiesz ?” „ W żadnym wypadku !” . „ A mogę z tobą spać ?” „ Oczywiście!” . Kładziemy się do łóżek . Patrzę a Kaziu nabija fajkę . „ Kaziu , mówiłeś ,że nie palisz „ „Krzysiu, przecież to jest fajka !” „ Ale dym wydziela , Boże to może ty też chrapiesz ?” „ Ależ skąd ! Ale gdybym przypadkiem zachrapał to zrób ustami tak : ćććććć , moja żona tak robi „ O czwartej nad ranem zabrakło mi śliny . Następnego dnia poprosiłem organizatorkę naszej trasy o nocleg w pokoju jednoosobowym . „ To niemożliwe , bo jutro gramy w Stuttgarcie „ „ To co ? „ „ W Stuttgarcie nie ma jedynek” . „ Jak to nie ma ?” „No nie ma „ „ Ja nie słyszałem ,żeby w jakimś mieście nie było jedynek „ „ A był pan w Sztudgarcie ?” „ Nie” „ Widzi pan” Podszedł do mnie Kaziu: „ przecież ona nie chce dopłacać nie rozumiesz? , ale przecież możesz pan spać z Jankiem „
Zgodził się . Wchodzimy do hotelowego pokoju . A tam piękne małżeńskie łoże . Przez całą noc żaden z nas się nie poruszył . Gdyby Jan Pietrzak został prezydentem, tak jak zamierzał ,miałbym tytuł : „Spałem z prezydentem” A tak to nie.
sty 19, 2014
SŁOWO
Tak się marzyło o słowie „ mamo”
By je usłyszeć dałoby się wszystko
Usłyszeć „ babcia” to nie to samo
Za babcią starość drepcze za blisko
A w środku w tobie osoba młoda
Ktoś kogo cieszy nadal każda chwila
Ciekawi nie tylko prognoza pogody
Czy ZUS, czy OFE albo trzeci filar
Ja :-Robiłam tak nim byliście na świecie
I jakoś udało mi się was wychować
Oni :-Mamo ,wiemy lepiej było w internecie
Jesteś bardzo kochana, ale nieżyciowa
Robi ci się smutno i trafia cię szlag
Bo jeszcze jest jedno z czym trudno dać radę
Bo jak pogodzić się z tym, powiedzcie , no jak
Że obok nie mąż twój, nie mężczyzna, a Dziadek!
Nie ma więc we mnie na to wszystko zgody
I z tego powodu i właśnie dlatego
Oznajmiam wszystkim z mej rodziny młodym
Gdy usłyszę : babcia, spytam:- i co z tego ?
I migiem do małego łóżeczka ruszę
By sprawdzić czy ma ciepło i czy sucho ma
Bo „babcia” słowo marne, ale śliczne „wnusia”
A może się doczekam i przedrostka ” pra”?
kwi 4, 2013
Nazywam się Krzysztof Piasecki . I tak i nie. Moja mama z domu nazywała się Mniszek- Tchorznicka . Jej matka a moja babcia z domu Szaszkiewicz . Mój ojciec nazywał się Krawczyk. Moja babcia nie mogła przeżyć , że jej córka Mniszek-Tchorznicka wychodzi za jakiegoś Krawczyka . Do tego stopnia ,że nie była na ślubie moich rodziców . Mimo ,że mój dziadek ze strony ojca był podpułkownikiem przedwojennej armii i do tego lekarzem ( był szefem służby zdrowia armii Pomorze). Ale Krawczyk . I dlatego Piasecki ? Nie .
Mój ojciec w czasie okupacji był w A.K. na Lubelszczyźnie . Kiedy nadchodziły wojska radzieckie A.K. wyzwoliło Chełm . Wolny Chełm przekazało II Armii Wojska Polskiego . Jak ojciec mówił , a rzadko opowiadał o wojnie, początkowo żołnierze armii i partyzanci razem cieszyli się ze zwycięstwa . Mało tego. Cały oddział ojca wcielono do II Armii tak jak stał w tym samym składzie . Kiedyś tata wracając z przepustki usłyszał jak go ktoś woła z krzaków . To kolega z wojska . Tenże kolega poinformował ojca ,że cały jego partyzancki oddział – teraz już wcielony do armii- załadowali bez broni do wagonów i gdzieś wywieźli ,więc może niech ojciec zastanowi się czy wracać z przepustki. I ojciec się zastanowił . I nie wrócił .
W ten sposób stał się dezerterem . Musiał się ukrywać . Wyrobili mu fałszywe papiery . W partyzantce miał pseudonim Wiktor i takie imię kazał sobie wpisać ( prawdziwe imię Leszek) a nazwisko …? Ojciec był fanem pisarza Sergiusza Piaseckiego . Takie więc sobie wybrał nazwisko . I z tym nazwiskiem ruszył w świat . Dotarł do Wrocławia . Tu miano mu zorganizować przerzut na zachód . Czekając zapisał się na Politechnikę na wydział Architektury oczywiście pod nazwiskiem Piasecki . Potem poznał moją mamę i już nie miał ochoty nigdzie wyjeżdżać . Podczas drugiej amnestii ujawnił się . Wszystkie papiery miał na nazwisko Piasecki . Zechciał więc zmienić nazwisko rodowe na nazwisko „ Piasecki” . Nie wyrażono zgody. Zgodzono się by do nazwiska Krawczyk dodać Piasecki . Ojciec , a więc i ja zostaliśmy Krawczyk – Piaseckimi . Ja skreśliłem tego Krawczyka, za zgodą rodziny, i nazywam się Piasecki . A gdyby mój ojciec miał inny gust literacki może nazywałbym się Sienkiewicz , Kochanowski lub Platon